
Niniejsze opracowanie powstało w odpowiedzi na kolejne decyzje administracyjne mające na celu ustankcjonowane prawnie, zabijanie dzików na masową skalę. Przykładowo, decyzję o zabiciu 899 dzików podpisał Wojewoda Dolnośląski, Maciej Awiżeń. W innych województwach sytuacja wygląda podobnie - w województwie lubuskim zabitych zostanie 1078 zwierząt, a w zachodniopomorskim aż 4557. Decyzje podjęto mimo licznych protestów, w tym listu otwartego sygnowanego przez 1161 przedstawicieli środowisk naukowych.
O sprawie można też przeczytać w Dziennik.pl (Justyna Witczak, 6.02.2024) czy w Gazecie Wyborczej (Hubert Głuch, 9.02.2024). Listę pozostałych źródeł podajemy na końcu opracowania. Zachęcamy do podpisania petycji.
Podbne próby były podejmowane już wcześniej. "Polskie Ministerstwo Środowiska zaplanowało na pierwsze dwa miesiące 2019 roku akcję depopulacji dzików z powodu epidemii afrykańskiego pomoru świń. Polska Akademia Nauk gruntownie skrytykowała to ostateczne rozwiązanie. Z przyrodniczego punktu widzenia, wytępienie dzików nie jest w stanie zatrzymać rozprzestrzeniania ASF wśród trzody chlewnej. Co więcej, wskutek zaburzenia równowagi ekosystemu doprowadzi pośrednio do gwałtownego wzrostu zachorowań wśród ludzi na ciężkie choroby przenoszone przez drobne zwierzęta leśne – mogą to być, między innymi: borelioza, kleszczowe zapalenie mózgu, wścieklizna, gorączka krwotoczna HFRS. List protestacyjny do premiera Mateusza Morawieckiego do dziesiątego stycznia 2019 został podpisany przez ponad 800 uczonych."[6]
Dokument powstał w trybie pilnym, więc prosimy o wybaczenie ewentualnych nieścisłości. Jednocześnie będziemy wdzięczni za Wasze uwagi - adres kontaktowy podany jest na końcu.
ASF, czyli afrykański pomór świń, jest chorobą wirusową na którą podatne są świnie oraz dziki. Jak pisze NIK, "Choroba nie stanowi zagrożenia dla zdrowia lub życia człowieka."[4]
Jeśli chodzi o same dziki: "ASF zabija bardzo dużo dzików – w Białowieskim Parku Narodowym, gdzie nie prowadzi się odstrzału, zabił około 80% dzików."[1]
Głównym problemem są natomiast przemysłowe hodowle świń. Wystarczy stwierdzenie choroby u jednej z nich, a trzeba zabić całą hodowlę. W zasadzie przemysłowe hodowle zwierząt są problemem samym w sobie i nie powinny istnieć. Są nie tylko przyczyną niewyobrażalnych cierpień zwierząt, ale też mają tragiczne skutki dla środowiska i klimatu. Niemniej, mimo prowadzonych odstrzałów, liczba świń zabijanych z powodu ASF rośnie z roku na rok, co pokazuje brak skuteczności tej metody.
Paradoksalnie, jedną z przyczyn rosnącej liczby ognisk choroby są sami myśliwi. Z jednej strony powodują oni sztuczne migracje dzików na duże odległości (m.in. dlatego też spotykamy je czasami na obszarach zabudowanych), wypłaszanych intensywnymi polowaniami, z drugiej strony, sami myśliwi przenoszą krew zwierząt na swoich butach, odzieży, oponach samochodów, przyczepach, na których wożone są zwłoki zabitych dzików. To też wyjaśnia przypadki zachorowań wśród świń - dziki raczej nie odwiedzają przecież hodowli, za to myśliwi często są hodowcami lub mają z nimi bliskie kontakty.
Jak w liście otwartym[5] stwierdzają przedstawiciele środowisk naukowych: "Zwiększona mobilność myśliwych w ramach masowych odstrzałów może prowadzić do transmisji wirusa na duże odległości."
Jak wskazuje raport NIK[4], w latach 2019-2021 mimo intensywnych odstrzałów sanitarnych liczba ognisk ASF z roku na rok rośnie, podobnie jak liczba świń zabijanych z powodu tej choroby. Co, przy malejącej liczbie stwierdzonego ASF u dzików, może być kolejnym argumentem wskazującym na to, że to myśliwi przenoszą ASF wraz z krwią dzików do hodowli świń.
"Owszem, są skuteczne na wczesnych etapach rozwoju epidemii, kiedy mamy możliwość wybicia wszystkich zakażonych dzików, ogradzając teren, jak to zrobili u siebie Czesi. Teraz, gdy wśród dzików zabitych w czasie odstrzałów sanitarnych jest tylko około 1-2% zakażonych dzików, jest to całkowicie pozbawione sensu. Wręcz odwrotnie, może prowadzić do płoszenia dzików i ich przemieszczania się na większe odległości (dziki są gatunkiem osiadłym – trzymają się jednego miejsca i rzadko podejmuje wędrówki) i zakażania kolejnych grup rodzinnych. Dodatkowo, liczne przykłady wskazują, że zasady bioasekuracji w czasie polowań bywają lekceważone (przykład na zdjęciu - zakrwawiony dzik ciągnięty przez myśliwego). Ciekawe, że w ramach walki z ASF nie zakazano w Polsce polowań zbiorowych, w czasie których dochodzi do płoszenia wszystkich zwierząt, w tym dzików i przemieszczania się ich na większe odległości."[2]
Nie. Celowe i świadome pozbawienie życia jakiejkolwiek istoty, wbrew jej woli, nie jest etyczne.
"Jeśli myśliwy zabije karmiącą matkę, to jej dzieci, które zostały w legowisku, będą umierać z głodu przez długi czas. Młode dziki pozbawione matki jeszcze w czasie laktacji także umrą śmiercią głodową." [3]
"Dziki odgrywają istotną rolę w ekosystemach leśnych i polnych. W poszukiwaniu pokarmu zdzierają wierzchnie warstwy gleby, spulchniając ją i mieszając ze ściółką. Dziki zjadają padlinę, gryzonie oraz larwy i poczwarki owadów, w tym wielu szkodników lasu, przez co przyczyniają się do przywrócenia równowagi ekologicznej między światem owadów a drzewostanem. Zjadają również chore ssaki i ptaki, ograniczając w ten sposób przenoszenie chorób. Młode dziki stanowią pokarm wielu drapieżników." [6]
"Możliwość całkowitej lub prawie całkowitej eliminacji dzika na dużych obszarach kraju niesie ogromne ryzyko trudnych do przewidzenia skutków przyrodniczych. Praktyczne zniknięcie tego gatunku może spowodować istotne zaburzenia w funkcjonowaniu ekosystemów leśnych i prowadzić do negatywnych skutków dla gospodarki leśnej i zdrowia publicznego. Dziki są gatunkiem dominującym w zespole dużych ssaków w naszych ekosystemach. Jako zwierzęta wszystkożerne pełnią w lasach rolę sanitarną oraz mają istotny wpływ na wiele elementów środowiska. Dziki żywią się m.in. owadami będącymi szkodnikami drzew, gryzoniami oraz padliną. Buchtując w poszukiwaniu pokarmu i roznosząc nasiona, odgrywają ważną rolę w naturalnym odnowieniu lasu i w procesach obiegu materii w przyrodzie. Eliminacja tego gatunku z ekosystemu może przyczynić się do zwiększenia intensywności gradacji owadów w lasach oraz częstości występowania patogenów przenoszonych przez gryzonie na ludzi (np. borelioza, kleszczowe zapalenie mózgu). Dziki stanowią również ważny naturalny pokarm wilka, a zmniejszenie jego dostępności może wywołać wzrost poziomu szkód powodowanych przez te drapieżniki znajdujące się pod ochroną." [5]
| Sezon łowiecki 2019/2020: | zabitych 414 822 dzików, w tym 62 457 w ramach odstrzałów sanitarnych |
| Sezon łowiecki 2020/2021: | zabitych 380 741 dzików, w tym 125 491 w ramach odstrzałów sanitarnych |
| Sezon łowiecki 2021/2022: | zabitych 108 301 dzików, w tym 66 210 w ramach odstrzałów sanitarnych |
| Sezon łowiecki 2022/2023: | zabitych 221 131 dzików, w tym 65 665 w drodze odstrzału sanitarnego |
Rzeczywistość zweryfikowała tezę, że ASF można zdusić przez odstrzał dzików. Spośród dzików zabitych w odstrzałach sanitarnych, tylko około 2-3% to zwierzęta zakażone.
Nie. Jest to słowo adekwatne zarówno z punktu widzenia etyki, jak i prawa, co potwierdził Sąd Okręgowy w Warszawie (Sygn. akt II C 1066/19). Adwokatka Karolina Kuszlewicz pisze "Także z etycznego punktu widzenia polityka wobec dzików jest mordem. Wstydźcie się włodarze. W mojej ocenie zresztą Wasze praktyki są niezgodne z prawem, bo wybieracie najdalej, najbardziej dolegliwą i brutalną formę "radzenia sobie z problemem", nie uzasadniając, dlaczego tylko ją uważacie za stosowną. W przypadku "walki z ASF" mord dzik jest nie tylko beznadziejnym bestialstwem, ale i kompletnym bezsensem, bo jak wykazał raport Najwyższa Izba Kontroli (𝐍𝐈𝐊) zaledwie 2% z odstrzelonego ponad miliona dzików w ostatnich latach było nosicielami ASF!
Tak, dokonujecie mordu, a my mamy prawo nazywać rzeczy po imieniu."
Podstawową metodą skutecznego ograniczania ASF w środowisku naturalnym jest usuwanie martwych dzików. W Polsce ta metoda ma marginalnych charakter, poza tym poszukiwanie martwych dzików skupia się na terenach łatwo dostępnych, podczas gdy zwierzęta umierają zwykle na bagnach, w pobliżu cieków czy w gęstych zaroślach.
Jedyną skuteczną metoda ochrony świń jest bioasekuracja - ochrona hodowli świń – to nie dziki, ale człowiek przenosi wirusa do tych hodowli. Tymczasem, jak stwierdza raport NIK, niespełna 5% budżetu przeznaczonego na walkę z ASF jest wykorzystana dla bioasekuracji, gdy lwia część trafia do myśliwych.[4]
Za każdego zabitego dzika państwo polskie płaci 650 (samica) lub 300 zł (pozostałe).
Zdarza się tak m.in. z powodu polowań. Spłoszone zwierzęta szukają innych, bezpieczniejszych terenów do życia. Ponadto bywają zachęcone nęciskami, czyli miejscami (zwykle w pobliżu ambon myśliwskich), gdzie myśliwi wyrzucają tony jedzenia, żeby ułatwić sobie polowanie. Zwierzęta posmakowawszy takich ludzkich pokarmów, szukują ich potem w mieście na wysypiskach śmieci itp.
Przede wszystkim zdarza się to bardzo rzadko. Duuużo rzadziej, niż choćby ataki psów na ludzi (w tym takie, ze skutkiem śmiertelnym). Szacuje się, że rocznie zdarza się około 20 tys. ataków psów, przy kilku atakach dzików. Czy wobec tego powinniśmy zacząć zabijać psy?
Warto też zadać sobie pytanie dlaczego dzik zaatakował? Dzik atakuje człowieka tylko wtedy, gdy czuje się zagrożony. Kiedy spotkamy dzika, należy spokojnie się wycofać i w żadnym razie nie zbliżać zwłaszcza do młodych.
Należy również pamiętać o tym, że przy okazji różnego rodzaju polowań, myśliwi nagminnie zabijają również ludzi, tłumacząc się standardowym "pomyliłem z dzikiem". Kogo myśli mylą z dzikiem? Przykłady "pomyłek" ze skutkiem śmiertelnym:
Jak wygląda "odwaga" myśliwych poza amboną? Np. tak: Myśliwy zostawił w lesie 14-letniego syna, uciekając przed policją!
Jeśli masz uwagi do tego dokumentu, prześlij je na adres ratujmy.las.mokrzanski@gmail.com
Tekst może być swobodnie rozpowszechniany, prosimy jedynie o podanie źródła (adres URL).
Ostatnia aktualizacja: 23.02.2024